50 twarzy Sylwii Chutnik.

 

Tak można opisać nasze spotkanie z pisarką i felietonistką, naukowczynią, feministką, instruktorką boksu, działaczką społeczną, prezeską fundacji, popularyzatorką czytelnictwa, blogerką itd. Spotkanie odbyło się 17.04.2019 w auli naszej szkoły w ramach projektu „W Zabrzu dobrze mi się czyta”.
Sylwia Chutnik to postać barwna, ciekawa i wszechstronna a poza tym osoba z misją. Przekazała nam wiele ciekawych refleksji. Na spotkaniu opowiedziała o tym, jak rozumie bunt, który może być odpowiedzialny i służyć otwieraniu innych na problemy takie jak tolerancja, ekologia, otwartość. Powiedziała też o swojej misji jako autorki, osoby publicznej. Uważa, że wykształcenie jakie zdobyła i to kim i gdzie jest teraz uświadamia jej, że ma za tę całą swoją edukację i to jak się jej potoczyło życie dług do spłacenia. Dlatego tak dużo działa na rzecz innych, wspiera, i uważnie patrzy na świat. Jest postacią pozytywistyczna w naszych trudnych czasach.
Danuta Zielinska-Kowalik (szkolna bibliotekarka)

Spotkanie z pisarzem w szkole nie brzmi zbyt zachęcająco. Przywołuje na myśl obrazy nudnego literata i tłumu upupionych uczniów, z których każdy chciałby siedzieć w ostatnim rzędzie, żeby tylko nie słuchać. Ta prozaiczna wizja nijak ma się jednak do naszego gościa, z którym mieliśmy przyjemność rozmawiać. Sylwia Chutnik jest osobą – zarówno dosłownie jak i w przenośni – barwną. Trudno tu przedstawić postać, która wymyka się jednoznacznym określeniom. Oczywiście było to spotkanie z pisarką, z autorką nagrodzonych powieści, ale na nich nic się nie kończy, bo choć literatura jest – o czym wiele mówiliśmy – istotna, stanowi też ważny punkt wyjścia do dyskusji o życiu społecznym, o odpowiedzialności, obywatelskości i sprzeciwie. A więc owszem było to spotkanie z pisarką, ale także z publicystką, aktywistką, matką,… (Tu z bezradności stawiam trzykropek, ponieważ wielość ról, w jakich występował nasz gość nie pozwala na postawienie kończącej wszystko kropki). Próbowaliśmy więc za tą mnogością jakoś nadążyć, uchwycić w pytaniach wielobarwność i przedstawić zgromadzonym możliwie najszerszy obraz. Ten krótki szkic nie jest w stanie ukazać go w pełni, ale może zarysuje, że w naszym zabrzańskim liceum nie tylko „się czyta” ale także o literaturze rozmawia i to chyba – nawiązując dalej do tytułu akcji – dobrze.
Dorota Kołodziej (maturzystka, IIId)

Trudno postawić niezanegowane słowo „nuda” obok nazwiska „Chutnik” i nie unieść brwi ze zdziwieniem. Być może — a nawet wielce prawdopodobne — istnieje jakaś pani Chutnik prowadząca życie złożone z plam szarości zabarwione jedynie poświatą rzucaną przez sześćdziesięciocalowy teleodbiornik, jednak na pewno nie jest ona pisarką o imieniu Sylwia. Nudy, bądź monotonii nie brałem pod uwagę przygotowując się do spotkania i jak się okazało tym razem się nie myliłem.
Książki, społeczeństwo, książki w społeczeństwie, społeczeństwo w książkach, a później jeszcze artyści, prawo, obowiązki… jednak nie miejsce to by wymieniać wszystkie tematy spotkania. Nie miejsce, ponieważ białej zimnej stronie daleko do skąpanej w ciepłym świetle sali po której rozlazł się już aromat parzonej kawy. Oczywiście sprawa lokalizacji jest drugorzędną, bo najistotniejszą była Sylwia Chutnik, poruszająca tematy interesujące, oraz nie zawsze proste. I właśnie przez naszego gościa trudno rzetelnie zreferować środowe spotkanie, bo choćbym nawet na bieżąco notował każde jedno słowo przez pisarkę wypowiedziane to trudno między literami zamknąć jej dowcip i swadę z jaką komentuje różnorakie sytuacje społeczne, polityczne oraz wszelkie możliwe zwane „innymi”.
Konrad Kopel (absolwent, ubiegłoroczna IIIc)

×
Skip to content